czwartek, 4 sierpnia 2016

Rozdział 3 "Stara miłość nie rdzewieje"

Macie się cieszyć. Wprowadzamy naszą kochaną ekipę z Mystic Falls do świata Teen Wolf :)
+ Nathaniel Buzolic ma dzisiaj urodziny :*


___________________________

Mystic Falls

Caroline Forbes przechadzała się wściekła po salonie w posiadłości Lockwoodów. Wszystko zwaliło się na nią naraz. Śpiączka Eleny, Heretycy w Mystic Falls, jakaś chora psychicznie łowczyni wampirów, Julian i jej dziwna ciąża z dziećmi Alarica i Josette.
- Care, uspokój się - mówiła Bonnie. - Znajdziemy sposób by ich powstrzymać. Zawsze nam się udawało.
- Tak, wiem. Tylko, że prawie za każdym razem byli tutaj Mikaelsonowie! I jakoś powstrzymywali te wszystkie ataki?! A jak? Bo są Pierwotnymi! - oburzała się Caroline.
- To może ich najlepiej tu sprowadźmy z powrotem?! - zakpił Damon.
- Nie wierzę, że to mówię, ale masz racją, Damon - powiedział Stefan.
- Co?! - krzyknęli na raz Forbes, Bennett, Enzo i starszy Salvatore.
- To co słyszycie. Mikaelsonowie może i są zdrowo stuknięci, ale za to skuteczni - mruknął Stefan.
- I co? Niby jak ich sprowadzisz?
- Ty ich sprowadzisz, Caroline - odpowiedział dziewczynie. - Wszyscy wiedzą, że Klaus ma do ciebie słabość.
- To kogo wyślesz razem z Barbie? Przecież jest w stanie błogosławionym i nie może sama jechać - powiedział Damon.
- Bonnie, Enzo i Caroline pojadą. Nas Heretycy nie wypuszczą z miasta.
- Kiedy mamy jechać? - zabrał głos Lorenzo.
- Najlepiej jutro.


Beacon Hills

Na lekci w-fu Bobby Finstock zorganizował zajęcia na ściance wspinaczkowej
- Derek przemienił już Isaaca. Jak myślisz kto będzie następny? - mówił Scott do Allison podczas wspinania się po ściance.
- Nie wiem. Isaac był gnębiony przez ojca, czyli był tak jakby słaby.
- Czyli, że tym kieruje się Hale. Słabymi nastolatkami.
- Pewnie tak - Argent uśmiechnęła się słodko do Scotta i ten stracił równowagę i i spadł ze ścianki wspinaczkowej.
- McCall cieszy mnie widok twojego bólu - pochylił się nad nim trener. - Następna para! Bilinski i Reyes! Na ściankę!
Oboje podeszli do lin i się w nie zapięli. Zaczęli się wspinać. Erica Reyes zatrzymała się w połowie.
- Co z nią? - zapytał Finstock.
- Ma apopleksję - powiedziała Lydia Martin.
- Dlaczego nikt mi nie powiedział? Erica, możesz zejść. Po prostu odepchnij się od ściany. Na dole leży materac.
Blondynka upadła na materac. Po kilku sekundach dostała drgawek. Allison podeszła do niej i ułożyła ją na boku.
- Wezwijcie karetkę!
Kilkanaście minut później przyjechało pogotowie i zabrało Ericę do szpitala. Wielu uczniów się śmiało z Reyes jak i całej sytuacji.
- Wszyscy jesteście powaleni - warknęła Allison. - Ogarnijcie się! - krzyknęła do nich.


Wieczór...

Erica przebudził się czując jak ktoś pcha jej łóżko. Kiedy się zatrzymało ze strachem stwierdziła, że był to mężczyzna. Niebywale przystojny mężczyzna.
- Spokojnie - powiedział. - Nazywam się Derek i jestem w stanie ci pomóc - uśmiechnął się seksownie.
- Jak? - zapytała drżącym głosem.
W odpowiedzi jego oczy zrobiły się czerwone.
Następnego dnia Erica mogła wyjść ze szpitala. Postanowiła się przygotować do szkoły. Jako iż czuła się o wiele lepiej fizycznie i psychicznie postanowiła ubrać się w coś co leżało od dawna na dnie szafy. Z chytrym uśmiechem wyszła z domu i pojechała razem z Derekiem do szkoły. Bardzo się jej spodobało, to, że podwiózł ją tak przystojny mężczyzna. Do szkoły dotarła w porze lunchu.
Idąc przez szkolny korytarz z satysfakcją spostrzegła, że chłopcy pochłaniają ją wzrokiem. Kiedy weszła do stołówki wszyscy gapili się na nią.
- Kto to u diabła jest? - usłyszała Lydię Martin.
- Erica - powiedział Scott.
Reyes zabrała jabłko z tacy jakiegoś chłopaka i wyszła ze szkoły. Scott i Stiles pobiegli za nią.
Gdy byli przed szkołą zobaczyli jak blondynka wsiada do Camaro Hale'a. A sam Alfa uśmiechnął się szeroko.
- To on się uśmiecha? - wykrztusił Stilinski, kiedy samochód Dereka zniknął.
- Bardziej bym się martwił Ericą - mruknął McCall.

Minęło kilka dni i Erica zrobiła furorę wśród chłopców. Każdy chciał z nią siedzieć na lekcjach czy to na stołówce, na w-fie radziła sobie całkiem nieźle. Po prostu była popularna. A Isaac nadal ukrywał się u Dereka.
Scott i Stieles woleli się na razie nie przejmować stadem Dereka i skupili się na sobie i swoich wybrankach.
- No dawaj Boyd. Dam ci pięćdziesiątkę - powiedział Stiles do Boyda, który sprzątał lodowisko i miał do niego klucze.
- Okay. Ale macie niczego nie zniszczyć, bo inaczej następnym razem nie dam wam kluczy.

Na lodowisku Allison uczyła Scotta jeżdżenia na łyżwach, a Lydia rozmawiała z Stilesem.
- Pomarańczowy i niebieski nie idą ze sobą w parze - powiedziała ironicznie Martin spoglądając na koszulkę, którą Stilinski jej proponował i weszła na lód.
Stilinski podziwiał jazdę Lydii jak i ją samą. Potem wstał i sam wszedł na lodowisko.
Jeździli dość długo dopóki Lydia nagle nie uklękła na środku lodowiska i nie zaczęła krzyczeć.

Następnego dnia chłopcy oddali klucze Boydowi. Chłopak nawet nie odwzajemnił uśmiechu Scotta. Jak zawsze był ponury przez co nikt nie chciał z nim rozmawiać.
Kolejne dni, kolejne nudne lekcje i kolejne treningi lacrosse. Scott, Allison i Stiles myśleli, że Derek przestał tworzyć nowe wilkołaki. Choć nadal spekulowali nad nową "ofiarą".
- Chwila! - przerwał Stiles. - Coś tu nie gra - rozejrzał się dokładnie po sali. Jego czujny wzrok natrafił na stolik, który zwykle był zajmowany przez... - Boyd! Nie ma go.
- Może jest chory? - zasugerował Scott.
- On nigdy nie choruje...
- Nie sądzisz, że...? - przęłknął gulę McCall.
- Derek chce go przemienić. Jak myślisz, gdzie się teraz znajdują?
- Może w jego domu? Albo na lodowisku?
- Ty sprawdzisz lodowisko, a ja dom - powiedział Stiles.
Jednocześnie wstali i opuścili szkołę. Zapakowali się do jeepa Stilinskiego. Jako iż do domu Boyda było bliżej Stiles wysiadł i pozwolił przyjacielowi poprowadzić jego maleństwo.
- Tylko nic nie zepsuj - zagroził i zatrzasnął drzwi.
Stilinski z duszą na ramieniu zapukał do drzwi domu Boyda.
- Nie ma go tu - podskoczył ze strachu. Odwrócił się i ujrzał Ericę Reyes.
- To gdzie jest?
- Nie twoja sprawa - zamachnęła się i uderzyła jego głową o ścianę.
Ocknął się dopiero po godzinie. Znajdował się w kontenerze na śmierci.
- No nie! - jęknął. - Cuchnę jak skunks. Oby Scottowi się poszczęściło.


Godzinę wcześniej...

Scott właśnie dojechał na lodowisko. Wysiadł z jeepa i wszedł do środka. Z ulgą zobaczył Boyda, który czyścił lód. Nie zorientował się, że ktoś za nim stoi póki nie został rzucony na środek lodowiska.
- Orient Scott - powiedział Derek.
Tym czasem Boyd zszedł z pojazdu i stanął obok Alfy.
- Nie rób tego, Boyd. Nie masz pojęcia w co się pakujesz - stęknął i podniósł się.
- Przecież to nic złego! - zawołała Erica z wejścia. Za nią pojawił się Isaac.
- Powiedzcie jak się czujecie z nowymi zdolnościami - zaproponował Hale.
- Poza tym, że muszę się teraz ukrywać jest cudownie - powiedział Isaac.
- Erica?
- Niesamowicie.
Scott skorzystał z rozproszenia wilkołaków i rzucił się na Dereka. Jednak on był szybszy i go odepchnął.
Erica i Isaac chcieli także zaatakować McCalla, ale Hale im zabronił. Sam chciał się z nim rozprawić.
Derek nie dał mu tak łatwo wstać. Zaatakował. McCallowi udawało się bronić przez chwilę, jednak po kilku minutach nie dał rady i cały pobity padł ponownie na lód.
- Za późno - Boyd odsłonił ugryziony bok brzucha.
- Wiesz co cię czeka? - spytał słabo Scott.
- Wiem. Nigdy więcej samotności - i całe stado opuściło budynek


Nowy Orlean...

Bonnie, Caroline i Enzo z ciężkimi sercami stanęli przed rezydencją Mikaelsonów. Byli w pełnej gotowości stawić czoło Pierwotnym. Caroline zadzwoniła dzwonkiem. Usłyszeli stukot obcasów. Drzwi otworzyła im niska brunetka.
- W czym mogę pomóc? - zapytała przyglądając się im uważnie.
Caroline mogła przysiąc, że jej oczy na chwilę zrobiły się czerwone.
- My do Klausa - odpowiedziała Forbes.
- Mogę wiedzieć z kim mam przyjemność?
- To Bonnie Bennett, to Enzo, a ja jestem Caroline Forbes - powiedziała blondynka. - A ty?
- Rosario Mikaelson - puściła im oczko. Przesunęła się żeby mogli wejść do środka. - Nik! - zawołała. - Do ciebie!
Nagle przez salon ktoś przeleciał. Okazało się, że był to Kol. Po drugiej stronie stała wkurzona Rebekah.
- Więcej nie właź do mojego pokoju! - i w wampirzym tempie zniknęła.
- Tato? - zapytała Ros, która patrzyła na niego z dezaprobatą.
Bonnie i Caroline wryło w ziemię. Były w szoku.
- Zajrzałem tam tylko. Zgubiłem gdzieś Davinę - i także zniknął.
- Caroline? - wszyscy spojrzeli w górę. Stał tam Niklaus Mikaelson. - Miło cię zobaczyć. Co tak stoicie? Zapraszam na górę. Tam się lepiej rozmawia. Ros, możesz znaleźć Elijahę?
- Jasne - mruknęła i wbiegła na górę. - Elijah? Rusz swój tyłek i chodź! - krzyknęła w jego sypialni.
- Już idę - powiedział i wstał z łóżka.
Elijah był trochę w szoku, gdy zobaczył, Caroline i Bonnie.
Bracia Mikaelson rozmawiali dość długo o problemach w Mystic Falls. Byli lekko zaniepokojeni wieściami o Heretykach, którzy opanowali miasteczko. Byli także zdziwieni tym iż Elena Gilbert ponownie jest człowiekiem oraz, że jest w magicznej śpiączce.
Rosario przysłuchiwała im się do momentu, gdy nie poczuła zadrapanie na szyi. Złapała się za kark i syknęła. Po sekundzie przestała panować nad własnym ciałem. Zachwiała się i upadła na podłogę. Chwilę potem była cała sparaliżowana.
- Ros? Co się stało? - Elijah w jednej chwili podbiegł do niej i posadził pod ścianą.
- Nie wiem - stęknęła.
- Co czujesz? - spytał Klaus.
- Nic. Kompletny paraliż... - zawiesiła się na moment. - Kanima - wykrztusiła.
- Kanima? - zdziwiła się Bonnie.
- Potem... - nagle zaczęła się dusić. W tym samym momencie zjawił się Kol z Daviną.
- Co tu się dzieje? - zdenerwował się.
Elijah wskazał na duszącą się Ros.
Kol usiadł obok niej i wziął ją na kolana. Głaskał ją po włosach i starał się ją uspokoić. Oraz samego siebie. Kiedy Rosario zaczęła kaszleć uderzył ją kilka razy w między łopatki. Z jej ust wyleciała woda.
- Boże - jęknęła. - Woda z basenu.


W tym samym czasie Beacon Hills...

Stiles właśnie wynurzył się z basenu wraz z sparaliżowanym Derekiem.
Dla wyjaśnienia:
Trwał mecz lacrosse. Stiles oczywiście nie grał i poszedł szukać bestiariusza. Niestety znalazła go Erica i zaprowadziła do Dereka. A potem zaatakowała ich kanima. Następnie Derek został sparaliżowany i Stilinski dla bezpieczeństwa zanurkował w basenie. Po jakimś tam czasie puścił Hale'a by zadzwonić do Scotta. Ten jednak nie odebrał i Stieles musiał zanurkować po Dereka.
- Dłużej nas tak nie utrzymam - stęknął Stilisnki.
- Nie waż się. To nas zabije!
Jednak chłopak go nie posłuchał. Podpłynął do krawędzi basenu i chwycił się za nią. Kanima spróbowała ich zaatakować, ale Scott jakimś cudem ją odciągnął i pomógł im wyjść. Kilka sekund później Hale odzyskał w miarę władzę nad ciałem i złapał odłamek lustra. Gdy kanima spojrzała na siebie, uciekła.
- Następnym razem nie odpuszczę ci, Stiles - warknął Derek. - Prawie mnie utopiłeś!

_____________________
Następny rozdział może się nie pojawić za tydzień, ponieważ dopiero zaczęłam go pisać

3 komentarze:

  1. Będziesz jeszcze pisać to opowiadanie ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będę. 4 rozdział jest w połowie napisany, ale jakoś mi nie idzie. Postaram się go dokończyć do końca miesiąca

      Usuń
  2. 37 yrs old Programmer Analyst II Mordecai Ashburne, hailing from Schomberg enjoys watching movies like Los Flamencos and Surfing. Took a trip to Coffee Cultural Landscape of Colombia and drives a Ferrari 512. kolejny

    OdpowiedzUsuń

Od komentowania jeszcze nikt nie umarł ;)