poniedziałek, 23 maja 2016

Rozdział 9 "Bo taniec, nawet w najdziwniejszym miejscu świata będzie dla człowieka więcej niż życiem"

MUZYKA
________________________

Nadszedł długo wyczekiwany dzień balu. Wszystko było dopięte na ostatni guzik.
 Allison szła z Jacksonem (niestety), Lydia z Stilesem, Rebekah z jednym z zawodników lacrosse (nie z Greenbergiem!), a Ros z Jaredem, który zgodził się jej potowarzyszyć. Często towarzyszył jej na różnych imprezach. A to tylko z powodu, że oboje mieli pecha w miłości.
 Allison ubrała białą sukienkę, Lydia także, Rebekah różowo-czarną, a Ros czarną.
 - Nadal nie chce ci się iść? - zapytał jak zwykle rozbawiony zachowaniem swojej Alfy Jared.
 - Idę tylko dla tego, że mnie poprosiłeś. A mogę chociaż wiedzieć dlaczego?
 - Może poznam jakąś fajną dziewczynę? - szepnął do niej.
 - Wątpię - spojrzał na Ros z niedowierzaniem - popatrz na siebie! Która by ciebie chciała? Jesteś brzydki!
 - Asz ty! - pchnął ją delikatnie w bok.
 - Ej, ej, ej! Nie pozwalaj sobie - Mikaelson pogroziła mu żartobliwie palcem.
 - Proszę o wybaczenie panno Mikaelson - Jared skłonił się głęboko.
 - Wybaczam - potargała lekko jego włosy.
 - Wchodzimy?
 - Wchodzimy.
 Sala była pięknie przystrojona. Było pełno balonów i serpentyn. Pomieszczenie zostało przyciemnione, aby nadać odrobinę tajemniczości.
 - Mogę prosić do tańca? - ukłonił się lekko Rieul.
 - Oczywiście - Rosario lekko dygnęła.
 - Te stare nawyki - mruknął z uśmiechem chłopak.
 - Nie mów, że czasem się nie przydają - odparła brunetka.

 Rebekah cały czas porównywała ten bal z balem w Mystic Falls High School. Uważała nawet, że długie suknie były piękniejsze niż te krótkie.
 - Przynieść ci coś do pica? - zapytał jej partner.
 - Tak - chłopak migiem zniknął wśród tańczących.
 Pierwotna ruszyła w stronę krzeseł. Potrzebowała chwili wytchnienia.
 - Czołem wampirzyco - usłyszała głos wilkołaka.
 Derek Hale usiadł obok niej.
 - Co cię tu sprowadza?
 - Muzyka i taniec.
 - Szukasz Rosario. Jakby co tańczy z Jaredem.
 - Dzięki - powiedział i wstał.
 - Uważaj na nią. Nie wiem co ukrywa, ani co się działo w jej życiu, ale uważaj. Mikaelsonowie są naprawdę mroczni - puściła mu oczko.
 Hale przez sekundę patrzył na blondynkę jak na wariatkę, po czym zaczął szukać Ros.
 Rebekah patrzyła za nim póki nie zniknął z jej pola widzenia.
 - Proszę - chłopak z którym tańczyła podał jej kubek z napojem.
 - Dzięki.

 - Ros, muszę wyjść na sekundę lub dwie. Nie zabij nikogo - puścił jej oczko i zniknął.
 Dziewczyna westchnęła głęboko. Odwróciła się by pójść usiąść, ale nagle została złapana za ramiona. Tym kimś kto ją trzymał był Derek.
 - Czy mogłabyś poświęcić mi jeden taniec? - zapytał z nutką nadziei.
 - Czemu nie? - ciemnooka wzruszyła ramionami.
 Chłopak poprowadził ją w mniej zaludnioną część parkietu.
 - Jesteś smutna. Dlaczego?
 - Prędzej przerażona - odparła.
 - Czym?
 - Mam ochotę zabić każdego w tej sali.
 - Co cię powstrzymuje?
 - Świadomość tego, że moje sumienie by mnie zniszczyło. Choć i tak niewiele pozostało do zniszczenia - szepnęła najciszej jak umiała.
 - Nie zostaniesz zniszczona i nie zabijesz nikogo. Jesteś dobra. Pamiętaj.
 - Gdybyś mnie widział na samym początku mojej egzystencji - mruknęła.
 - To było. Liczy się tu i teraz - nachylił się i musnął jej usta.
 Tym razem Rosario pozwoliła się całować. Jej ciało i umysł zostały uspokojone przez Dereka.
 - A tak poza tym pięknie wyglądasz w tej sukience - szepnął w jej usta wilkołak.
 Nieśmiertelna tylko się uśmiechnęła i pocałowała bruneta.

 Bekah i Jared przyglądali się całej scenie z uśmiechami triumfu na twarzach.
 - Mówiłam, że zadziała - szturchnęła go blondynka.
 - Mądrala się znalazła - skrzywił się.
 - Może poszukasz sobie jakiejś partnerki? Ale na mnie nie licz. Mam z kim tańczyć - i odeszła.
 Rieul stał tak jeszcze przez chwilę. Rozejrzał się po sali i zauważył samotną dziewczynę.
 -  Raz kozie śmierć - mruknął i podszedł do niej.

 Wiele par tańczyło do wolnej piosenki. Wszyscy się przytulali. Nawet Derek i Ros czy Jared i jego nowa partnerka.
 - McCall! Widzę cię - wydarł się trener.
 Ros i Derek popatrzyli na trybuny. Akuratnie po nich zwinnie przemykał Scott ścigany przez Finstocka.
 Oboje się zaśmiali.
 - Co on kombinuje? - pomyślała na głos Hybryda.
 Obserwowali jak Scotty podchodzi do Danny'ego, który jest gejem.
 - Sprytne posunięcie - skwitowała córka Kola.
 - Raczej głupie i nierozważne.
 - Lepiej się zamknij, Hale. Ja mam rację.
 - Bo co? Bo jesteś starsza?
 - Nie ciołku. Jestem kobietą, a kobieta ma zawsze rację - puściła mu oczko.
 - Niech ci będzie - westchnął.
 - I nigdy nie mów więcej o wieku kobiety! To nie przystoi.
 - Niby dlaczego?
 - Kobiety zawsze są piękne i młode duchem. Nie trzeba wypominać im ich wieku. Plus tak dżentelmen nie mówi.
 - Skąd możesz mieć pewność, że jestem dżentelmenem?
 - Nie mogę.
 Potem Ros wydała się Derekowi smutna i zmartwiona. Mikaelson co chwila marszczyła czoło w zamyśleniu.
 - O czym myślisz? - zagadnął Hale.
 - O wszystkim. O twoim psychopatycznym wujku. O tobie, bo jesteś z nim. O mojej rodzinie.
 - To nie myśl - pocałował ją delikatnie i  jeszcze mocniej przytulił.

 Jared siedział na krześle mega wkurzony. Tamta dziewczyna, z którą tańczył zbyła go. Jak jakiegoś szczeniaka.
 - To nie do pomyślenia! - warknęła Rebekah. - Mój partner tańczy z cizią, z którą ty tańczyłeś!
 - Life is brutal - mruknął naburmuszony.
 - Ugh!
 Siedzieli i wodzili wzrokiem za tamtą parką. Gdy tylko tamci wyszli popatrzyli po sobie.
 - Zemsta? - zaproponowała Rebekah.
 - Zemsta - uśmiechnął się diabelsko Jared.
 W mgnieniu oka znaleźli się w toalecie.
 - Rebekah? - zawodnik drużyny lacrosse był zaskoczony obecnością Pierwotnej.
 - Niespodzianka - wampirzyca wysunęła swoje kły.
 W jej ślady poszedł Rieul.
 W tym samym momencie wpili się w szyje swoich byłych partnerów do tańca.
 - Wystarczy. Jared? Wystarczy - krzyknęła Barbie Klaus.
 - Przepraszam. Czasem przez złość nie panuję nad sobą - próbował się tłumaczyć.
 - Nic nie szkodzi. Każdy może mieć chwile słabości. A teraz musimy wyczyścić im pamięć - wskazała na półprzytomną dwójkę nastolatków.
 - Do dzieła! - brunet zatarł ręce.



___________________
Wybaczcie za sobotę. Byłam chora, do tej pory nie mogę mówić i nadal boli mnie głowa.
Za to w przeprosiny dostaniecie dwa rozdziały (poza tym). Kiedy? Niespodzianka! Poza sobotą ;)


1 komentarz:

Od komentowania jeszcze nikt nie umarł ;)